Od 1 sierpnia 2025 roku w Stanach Zjednoczonych mają wejść w życie wysokie cła importowe na biżuterię, zegarki i nieoszlifowane diamenty z Chin i innych krajów, ustanawiające stawkę nawet do 27–34%. Nowe podatki obejmują również kraje takie jak Indie czy Szwajcaria i mają podnieść całkowite koszty importu.
Z powodu rosnących stawek, część importerów i dystrybutorów ostrożnie wstrzymuje się z zakupami, co chwilowo hamuje dynamikę handlu i może prowadzić do rynkowej niepewności w USA. Jednocześnie wiele firm już wcześniej próbowało przyspieszyć wysyłki przed wprowadzeniem ceł.
Czy to nas dotyczy w Europie?
Na rynku europejskim sytuacja wygląda spokojniej – dostawy surowców jubilerskich, takich jak diamenty, zazwyczaj pochodzą z Antwerpii, Indii czy innych centrów dystrybucji, a nie z Chin. Dzięki temu skutki taryf amerykańskich będą miały znikomy bezpośredni wpływ na europejski rynek.
Jednak w przypadku luksusowych marek projektujących w USA i sprzedających globalnie mogą pojawić się pośrednie podwyżki cen, jeśli koszty importu zostaną przerzucone na konsumentów. Wówczas klienci w Europie mogą zauważyć subtelną presję cenową, zwłaszcza przy produktach marek amerykańskich.
To dobra okazja, by przypomnieć: choć cła w USA nie dotyczą większości europejskich marek, warto śledzić globalne tendencje i ich potencjalny wpływ na świat biżuterii.
Więcej TUTAJ.